poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Chapter 2 You're too beautiful to cry.

*Lily's Pov*

*Flashback*

-Kocham cię.-powiedział uśmiechnięty kiedy siedzieliśmy na środku łąki.
-Ja ciebie też.-odpowiedziałam mu z uśmiechem, a on zbliżył się do mnie i musnął moje usta.-Chcę być z tobą już na zawsze.-szepnęłam po naszym pocałunku na co mnie przytulił, po czym wstał i podszedł do drzewa. Z kieszeni wyciągnął nożyk i zaczął coś wycinać na drzewie. Po kilku minutach odezwał się do mnie.
-Ja też.-powiedział, a ja do niego podeszłam i spojrzałam na drzewo. Był tam zrobiony przez niego napis: Together Forever. Otworzyłam wzruszona usta i przytuliłam go po czym pocałowałam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Chcę ciebie tu i teraz.-szepnął mi do ucha po czym dalej zaczął całować moją szyję co sprawiało, że jęczałam z przyjemności. Delikatnie wsuną swoje ręce pod moją bluzkę po czym zaczął ją powoli zdejmować, ale nagle ktoś zapukał do drzwi. -Cholera.-powiedział rozzłoszczony, a ja w panice go odepchnęłam od siebie. -Tak?-próbowałam mieć normalny głos. -My z twoim ojcem wychodzimy, wrócimy jutro.-powiedziała na co Justin uśmiechnął się znacząco i jak tylko usłyszeliśmy odgłos zamykanych drzwi on zachłannie zaczął całować moje usta...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Pokręciłam głową. Chciałam wymazać te chwile z pamięci. Nienawidzę każdej chwili spędzonej z nim. Nienawidzę... On powoli do mnie podszedł i swoimi rękami oplotł mnie wokół pasa.
-Wiem, że nie wszystkie uczucia do mnie ci zniknęły. Kocham Cię.-powiedział na co mu się wyrwałam. Już nie wierzą w tą pierdoloną miłość! Teraz zaczynam wierzyć, że jej wcale nie ma jest tylko w naszej wyobraźni. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę z tego, że miłość to ściema i nigdy nie istniała. Podeszłam do okna i wpatrywałam się przez dłuższy czas w jeden punkt. Nie wiedziałam co mogę ze sobą zrobić. Teraz jedyne czego chciałam to umrzeć. Niespodziewanie łzy zaczęły same spływać mi po policzkach. Po chwili poczułam ręce oplatające mnie po czym odwróciły mnie. To były oczywiście ręce Justina. Spojrzał mi w oczy, a po chwili mnie przytulił. Nie miałam siły już z nim walczyć po prostu wtuliłam się w niego i zaczęłam płakać jak małe, bezbronne dziecko. On zaczął głaskać mnie po głowie, ale ja się opamiętałam. To przez niego teraz cierpię. To przez niego. Dlaczego ja? Dlaczego wcześniej nie zauważyłam kim jest?! Dlaczego? Szybko weszłam do łazienki i zamknęłam drzwi na klucz. Po chwili usłyszałam walenie w nie.
-Lily!-krzyczał. Dobrze wiedział co chciałam zrobić. Sięgnęłam do jednej z szafek i wyciągnęłam maszynkę po czym ją rozwaliłam. Wyrzuciłam ją do kosza zostawiając tylko żyletki. Odsunęłam rękaw po czym wzięłam jedną i przyłożyłam sobie do ręki. To nie było coś czego wcześniej nie robiłam. Na rękach miałam blizny, nigdy nie cięłam się tak, aby się zabić, ale dzisiaj. Chcę skończyć z tym światem. Zamknęłam oczy i poczułam ból. Otworzyłam oczy. Przejechałam żyletką po całej ręce. Kiedy miałam zamiar przeciąć żyły usłyszałam huk. Justin wyważył drzwi. Kiedy zobaczył moją zakrwawioną i z bliznami rękę, łzy zaczęły mu spływać po policzkach. Podszedł do mnie i złapał moje ręce po czym zabrał mi żyletkę. Podszedł do szafki i wyjął spirytus. Złapał za moją całą zakrwawioną rękę i wylał na nią spirytus. Wrzasnęłam z bólu. Od mnie szybko przytulił.
-Przepraszam. Nie chciałem żebyś się kaleczyła. Przepraszam, że tego nie zauważyłem. Przepraszam, że cierpisz.-szepnął mi do ucha po czym odsunął się ode mnie i z szafki wyjął bandaż, po czym owinął mi nim rękę. Miałam spuszczoną głowę.
-Jesteś zbyt piękna by płakać.-powiedział. Zawsze się na to uśmiechałam, ale nie teraz. Od tych dni kiedy mnie porwał ani razu się nie uśmiechnęłam i nie mam zamiaru. On pociągnął mnie delikatnie za drugą rękę i otworzył drzwi od pokoju. Zaskoczyło mnie to. Złapał mnie w pasie i prowadził po schodach w dół. Wszędzie były pudła.
-Niedługo wyjeżdżamy.-szepnął mi do ucha na co zadrżałam. Od zaczął prowadzić mnie w stronę ogrodu. Kiedy otworzył drzwi poczułam przyjemny podmuch wiatru na mojej skórze. Brakowało mi tego...

*Justin's Pov*

 

Chodziła boso po trawie. Wpatrywałem się w nią przez dłuższy czas. Szukałem jej uśmiechu, ale go nie znalazłem. Brakowało mi go cholernie bardzo. Postanowiłem do niej podejść. Kiedy dotknąłem jej pleców opuszkami swoich palców zadrżała. Przytuliłem ją od tyłu i zacząłem delikatnie poruszać jej biodrami. Tutaj dokładnie w tym miejscu spędziliśmy miły wieczór. Tańczyliśmy, śmaliśmy się, całowaliśmy...
Pocałowałem zachłannie jej szyję prosząc o nią. Chciałem znowu w nią wejść. Chciałem ją tu i teraz...
_________________________________________________________________________
Hej :) jest następny rozdział ;D Ale nie wiem czy dalej jest sens pisać to opowiadanie ;/ jakoś mi się nie podoba ;(

sobota, 12 kwietnia 2014

Chapter 1 I'm worried about her.

*Lily's  Pov*

Nie mogę spać. Nie mogę jeść. Nie mogę żyć. Czuję się tak bardzo bezużyteczna. Chciałabym móc być teraz w domu, ze swoją rodziną. Nie z nim. Nie z tym psycholem. Boję się zrobić chodź jeden ruch. Codziennie modlę się, aby umrzeć i zakończyć moje cierpienia. Chciałabym wziąć żyletkę i po prostu zakończyć moje życie. Lecz nie mogę. On mi na to nie pozwoli. Nie wypuszcza mnie z pokoju. Boi się, że ucieknę. Mówi, że wkrótce się stąd wyprowadzimy. Przeniesiemy się tam gdzie nikt nas nie znajdzie. Boję się. Boję się powiedzieć choć słowo. On ma broń i z łatwością mógłby mnie zabić. Lecz nie chcę umierać śmiercią powolną. On lubi jak ktoś cierpi. Wiem to. Kiedyś byliśmy parą idealną. Wszystko się zmieniło. Chciałam odejść. Nie pozwolił mi. Boję się. Jedyne czego chcę to wrócić do domu. Do mojej rodziny...

***

Obudził się. Ja siedziałam na łóżku wpatrując się w jeden punkt. Uśmiechnął się choć wie, że nie zareaguje. Pogłaskał mnie po policzku.
-Na co moja księżniczka ma ochotę?-zapytał. Znowu. Choć wie, że i tak nie odpowiem. Wstał z łóżka i podszedł do drzwi. Wyjął kluczyk ze spodni i wsadził go do dziurki od klucza po czym przekręcił go. To nie tak, że nie próbowałam uciec. Za każdym razem włączał się alarm. Wyszedł z pokoju po czym zamknął mnie w nim. Nienawidzę tego miejsca! Nienawidzę jego! Wstałam z łóżka i podeszłam do okna. Ciepłe promienie słońca dotknęły mnie co wywołało krótki uśmiech na mojej twarzy. Lecz po pewnej chwili znów usłyszałam odgłos przekręcania klucza. Nawet nie drgnęłam. Usłyszałam jak stawia coś na szafce obok łóżka. Usłyszałam jak do mnie podchodzi. Przytulił mnie od tyłu. Nie drgnęłam. Tak bardzo nienawidzę jego dotyku. Tak bardzo chciałabym być jak najdalej od niego. Musnął delikatnie moją szyję. Zawsze to robi. Ma w ten sposób nadzieję, że się ugnę. Lecz we mnie wszystkie uczucia do niego już umarły. Nie ma drogi powrotnej. Nigdy nie ma szczęśliwych zakończeń. Kiedyś zawsze myślałam, że on jest tym jedynym, jest moim księciem z bajki. Myliłam się, tak bardzo... Łza spłynęła mi po policzku.
Wciąż pamiętam te chwile..spędzone z nim. Z nim mam tak wiele cudownych wspomnień. Tak bardzo za tym tęsknię... Zawsze się zastanawiałam..Dlaczego właśnie ja? Jestem brzydka. Przeciętna. Dlaczego? Co zrobiłam takiego, że mu się spodobałam? Czy on w ogóle kiedyś mnie kochał? Tak wiele miałam pytań w głowę, a na żadne nie znałam odpowiedzi...

*Justin's Pov*


Obróciłem ją do siebie. Tak bardzo tęsknię za jej pięknym uśmiechem. Zauważyłem pojedyńczą łzę, spływającą po jej delikatnej skórze. Wytarłem jej łzę i przytuliłem jej drobne ciało. Uśmiechnąłem się. Wdychałem jej piękny zapach. Nagle, kiedy spojrzałem w stronę okna zobaczyłem samochód. Zamrugałem kilka razy, ale to naprawdę byli oni. Jej rodzice. Szybko podbiegłem do okna i zasłoniłem je. Wybiegłem błyskawicznie z pokoju kiedy usłyszałem dzwonek. Zamknąłem jeszcze ją w pokoju i zbiegłem na dół. Po chwili otworzyłem drzwi.
-Gdzie ona jest?!-krzyknął jej ojciec wbiegając do środka.
-O co panu chodzi?-zapytałem ze sztucznym zaskoczeniem.
-Przepraszam cię Justin. Po prostu nie możemy się pogodzić z faktem, że jej nie ma.-wyszeptała mama mojej ukochanej. Ona zawsze była dla mnie miła, a jej ojciec... Nie tolerował mnie, nie mógł zrozumieć naszej miłości.
-Wyprowadzasz się?-zapytała jej mama po pewnym czasie rozglądając się po pomieszczeniu.
-Tak.-odpowiedziałem krótko.-To miejsce za bardzo przypomina mi o niej.-skłamałem. Jej mama pokiwała tylko głową i już się nie odezwała.
-Tak bardzo mi jej brakuje.-wyszeptał jej tata.-Przepraszam cię. Myliłem się..byłbyś dla niej idealny.-ścisnął mi się żołądek kiedy to powiedział. Pierwszy raz od kiedy znam jej ojca on powiedział mi coś miłego.
-Do widzenia Justin. Życzymy ci szczęścia w życiu.-blado się do mnie uśmiechnęła i wyszła ze swoim mężem z mojego domu. Zamknąłem po nich drzwi. Po chwili pobiegłem na górę. Od kluczyłem drzwi i wszedłem do pokoju. Lily stała przy odsłoniętym teraz oknem odwrócona do mnie tyłem. Podszedłem do niej i przytuliłem od tyłu po czym ją odwróciłem przodem do siebie. Zobaczyłem czerwone, spuchnięte oczy, a łzy spływały jej bez końca. Chciałem ją przytulić, ale ona się ode mnie odsunęła i spuściła głowę.
-Lily..-szepnąłem i chciałem ją złapać, ale znowu się odsunęła. Nie chciałem stać bezczynnie i przyglądać się jak płaczę. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem na łóżko. Na szafce wcześniej postawiłem kanapki, które teraz podniosłem i położyłem na łóżku obok Lily.
-Zjedz. Na pewno jesteś głodna.-powiedziałem, ale ona nawet nie drgnęła. Od kiedy jest tu, mało je. Martwię się o nią.-Nie zatrułem ich przecież.-powiedziałem, ale ona znowu nic. Westchnąłem i przyciągnąłem ją do siebie tak, że teraz siedziała na moich kolanach. Swoje ręce oplotłem wokół jej pasa i mocno do siebie ją przycisnąłem. Oparłem swoje czoło o jej i spojrzałem w  jej piękne oczy. Zacząłem masować jej boki, bo wiedziałem, że teraz będzie się dobrze czuła. Dobrze wiem kiedy jest jej dobrze, a kiedy źle. Zacząłem wodzić po jej szyi nosem na co z jej ust wydobył się cichy jęk. Uśmiechnąłem się i położyłem ją na łóżku, a ja leżałem nad nią i wpatrywałem się w jej piękne, tęczówki. Powoli swoimi ustami musnąłem jej, po czym zjechałem na jej szyję. Całowałem jej szyję zachłannie, ale potem wróciłem na jej słodkie usta. Kiedy chciałem wsunąć swoje ręce pod jej koszulkę ona mnie odepchnęła i szybko wstała z łóżka...

*Lily's Pov*


Co ja do cholery robiłam? Przecież go nie kocham, wręcz nienawidzę, ale kiedy jest blisko mnie czuję się dobrze? Dlaczego? Może wciąż coś do niego...nie to niemożliwe. Podniosłam powoli głowę i zobaczyłam zaskoczonego Justina, który mi się przyglądał... Spojrzeliśmy sobie w oczy, a nasze wspomnienia wróciły...
________________________________________________________________________________
Mam nadzieję, że pierwszy rozdział się podoba :) Czekam na komentarze i waszą opinię :)