wtorek, 24 czerwca 2014

Chapter 9 I'm monster.

*Lily's Pov*

 

Cholera jasna błagam o jakiś cud. Obiecuję będę grzeczna..
-Więc..podasz mi?-spytał zrezygnowany.
-Proszę po prostu mnie tu zostaw.-szepnęłam lekko wystraszona.
-Ej mała nie bój się. Chcę ci tylko pomóc.-powiedział.
-Jeśli chcesz mi pomóc, zostaw mnie tu.-teraz już nawet nie prosiłam, tylko błagałam.
-Mała tu nie jest bezpiecznie. Zginiesz tu.-spojrzałam na niego, on mówił całkowicie poważnie.-Dobra nie powiesz mi gdzie mieszkasz? To jedziesz ze mną.-powiedział i zmienił kierunek jazdy. Przełknęłam ślinę. Już za kilka minut i tak będę martwa. Kiedy zatrzymał się pod domem Justina mój żołądek przewrócił się do góry nogami.
-Chodź.-powiedział wychodząc z samochodu.
-Poczekam tu.-szepnęłam.
-Ej dobrze się czujesz?-spytał.
-Tak.-odpowiedziałam szybko na co pokiwał głową.
-To może zająć trochę czasu. Chodź.-westchnęłam i ruszyłam za nim. Jednak kiedy nie patrzył zaczęłam się cofać, aż udało mi się uciec. Westchnęłam z ulgą, ale po chwili poczułam jak ktoś łapie mnie. Zaczęłam krzyczeć.
-Cicho to ja.-powiedział Austin.
-Zostaw mnie.-powiedziałam odwracając się do niego.
-Nie.
-Dlaczego?
-Pięknych dziewczyn nie zostawię, aby je ktoś przeleciał. Dlaczego nie chcesz ze mną iść? Jeśli pójdziesz sama zginiesz.
-Wiesz to ciekawe, ale większe szanse, że zgine są jeśli pójdę z tobą.
-Co?-zapytał zaskoczony.
-Bo to ja jestem Lily.-odpowiedziałam mu, a jego oczy się powiększyły. Po chwili złapał mnie i zaczął prowadzić do domu Justina.
-Puść mnie! Zostaw! Błagam.-to ostatnie wyszeptałam, a łzy same zaczęły mi spływać po policzkach. Kiedy tylko Justin mnie zobaczył złapał mnie i kazał wyjść Austinowi.
-Dlaczego uciekłaś?-spytał ostrym tonem, ale ja nie odpowiedziałam przez co uderzył mnie z całej siły w policzek przez co upadłam.
-Pytałem o coś.-warknął. Poczułam jak uderza mnie w brzuch.-Nie słyszałaś.
-Nie muszę ci odpowiadać, bo nie jestem twoją własnością...-wyszeptałam patrząc na niego. Po chwili on uderzył mnie znowu.-I nigdy nie będę. Wolę zginąć niż być z tobą.-dokończyłam na co uderzył mnie mocno w głowę. Straciłam przytomność.

*Justin's Pov*

 

Kiedy tylko dotarło do mnie co właśnie zrobiłem, padłem na kolana i złapałem jej drobne ciało w swoje ręce. Jej piękna twarz teraz była sina i lekko zakrwawiona. Szybko podniosłem ją z podłogi i zaniosłem na kanapę. Pobiegłem do kuchni i wziąłem apteczke po czym przyklęknąłem obok niej. Otarłem jej twarz i przykleiłem plastry. Powoli ją podniosłem i zaniosłem na górę do pokoju i położyłem na łóżku po czym pocałowałem ją w czoło i złapałem za rękę.
-Przepraszam kochanie..-zacząłem.-nie chciałem cię nigdy skrzywdzić...chciałem tylko cię dotknąć, trzymać...po prostu mieć cię blisko siebie, bo..ja tak cholernie cię kocham, ale wiem, że ty mnie nie...-szepnąłem i wstałem po czym wyszedłem z pokoju. Musiałem odreagować. Byłem wściekły. Nie na nią lecz na siebie.. Chciałem się upić i zapomnieć dlatego.. poszedłem do klubu...

*4 godziny później*

 

Byłem pijany jak chuj, którym zresztą jestem. Nie mogę darować sobie tego co jej zrobiłem za takie gówno. Wyszedłem z klubu już jakieś 40 minut temu, a teraz siedzę na schodach przed domem i pije już 9 piwo. Dużo? To dawka śmiertelna? Gówno mnie to obchodzi. Po jeszcze godzinie siedzenia na schodach i picia wszedłem pijany w cztery dupy do domu. Nie byłem teraz sobą. Nie myślałem jak ja. Po prostu poszedłem na górę i podniosłem Lily z łóżka. Dlaczego? Sam bym chciał wiedzieć. Bez powody puściłem ją przy schodach, a ona zleciała po nich na dół. Po chwili zbiegłem do niej potykając się o stopy i zacząłem ją bić. Tak po prostu. Uderzałem ją w głowę, brzuch, plecy..dla mnie to i tak było za mało. Poszedłem po narkotyki i wstrzyknąłem dość sporą dawkę. Co było dalej? Zostawiłem ją tam dalej nie przytomną, bezbronną i pobitą, a to wszystko ja jej zrobiłem chodź tego nie chciałem. Nie chcę jej krzywdzić. Nie chcę. Ale to moja natura. Jestem mordercą. Tak naprawdę nie mam serca. Jestem bezlitosny, a jeśli czegoś chce...zawsze to dostaję... Wszyscy wiedzą kim jestem. Ja również... Jestem potworem.
__________________________________________________________________________
Cześć :) nie pisałam tyle, bo byłam na obozie, ale teraz są wakacje, a ja będę miała dużo wolnego czasu, więc bd dodawała :) i jak wam się podoba?

wtorek, 17 czerwca 2014

Chapter 8 Hi Bieber.

*Justin's Pov*

-Kochanie we wszystkim wyglądasz gorąco.-powiedziałem uśmiechając, ale ona nie mogła tego zobaczyć, ponieważ była w przymierzalni. Doskonale wiem jak kocha zakupy, więc ją tu zabrałem.
-Ta sukienka mnie nie pogrubia?-spytała, a ja do niej wszedłem. Moje oczy od razu rozbłysły. Wyglądała cholernie seksownie. Podszedłem do niej i złapałem w pasie po czym pocałowałem jej szyję.
-Musimy ją wziąć jesteś kurewsko seksowna.-powiedziałem obracając ją do siebie. Uśmiechnęła się do mnie i zarumieniła.
-Czy moje kochanie się rumieni?-spytałem.
-Nie. Niby dlaczego?-powiedziała gorączkowo i spuściła głowę, na co ją szybko podniosłem i wpiłem się w jej słodkie, delikatne usta. Popchnąłem ją lekko na ścianę, chciałem już rozpiąć jej sukienkę kiedy przerwało mi chrząchnięcie.
-Jakiś problem?-warknąłem do faceta który nam przerwał.
-Tak, to nie jest burdel, że możesz się pieprzyć z dziwką.-moje oczy pociemniały, a ręce się zacisnęły kiedy tylko usłyszałem jak nazwał Lily. Od razu żuciłem się na niego. Nie obchodzi mnie , że wyrzucą mnie ze sklepu, bo nikt nie będzie nazywał tak mojego aniołka. Zacząłem go bić i szarpać. Nie zwracałem uwagi na to, że ochroniarze próbowali mnie od niego odciągnąć. Kiedy udało się ochroniarzom mnie odciągnąć, złapali mnie i zaczęli ciągnąć w stronę wyjścia, spojrzałem jeszcze w stronę przymierzalni, gdzie powinna być Lily, ale jej nie było, sukienka którą przymierzała leżała na podłodze, a jej ubrania zniknęły. Uciekła.

*Lily's Pov*

 

Biegłam jak najszybciej tylko mogłam, dziękowałam w duchu temu mężczyźnie, który wszedł do przymierzalni. Gdyby nie on doszło by do seksu, a ja nadal bym musiała z nim być. Teraz myślałam jedynie o ucieczce. Bałam się, że mnie dogoni, a wtedy zabierze mnie z powrotem do mojego "więzienia" i coś mi zrobi. Kiedy wybiegłam z budynku zaczęłam się od niego oddalać. Robiło się późno. Była prawie noc. Nie wiedziałam gdzie mam pójść, bo nie miałam pieniędzy. Ruszyłam, więc ulicą przeciwną do której jedzie się do domu Justina. To nie był mój dom, chociaż on nazywał go naszym. Nie chciałam nigdy takiego życia. Dlaczego los mnie tak pokarał? Nagle obok mnie zatrzymało jechać jakieś auto, przestraszyłam się trochę. Okno się uchyliło, a za nim ujrzałam przystojnego bruneta.
-Hej, co robisz o tej porze sama? Może gdzieś Cię pod wieść?-spytał z troską.
-A co ja mam pięć lat, że sobie nie poradzę?-powiedziałam poirytowana.
-No wiesz, taka ładna dziewczyna nie powinna włóczyć się po tej okolicy sama..-powiedział i nagle zza drzewa wyszło dwóch meneli.
-Lepiej wsiadaj.-powiedział, a ja bez zastanowienia wsiadłam. Wolałam jego niż tamtych dwóch.
-To jak ci na imię?-spytał jadąc.
-Bella, a ty?-skłamałam, nie mogłam mu przecież powiedzieć prawdziwego imienia.
-Austin. Co robisz tutaj?
-To..skomplikowane.-odpowiedziałam.
-Dobra, jeśli nie chcesz to nie mów. Gdzie cię pod wieść?-spytał.
-Nigdzie..poradzę sobie.-powiedziałam.
-Daj spokój. Tutaj w nocy jest niebezpiecznie. Podaj adres.-powiedział.
-Po prostu zatrzymaj się i mnie tu zostaw.
-Dlaczego musisz być taka uparta?-spytał. Och może dlatego, że właśnie uciekłam od psychola i nie mam gdzie spać? Brunet chciał się odezwać, ale zadzwonił mu telefon.
-Hej Bieber.-kurwa, kurwa ,kurwa, kurwa! Czy ja muszę mieć takiego pieprzonego pecha?! Zaczął z nim rozmawiać, a ja..miałam przeczucie, że gadają o mnie. Kiedy się rozłączył zwrócił się do mnie.
-Słuchaj..nie mam teraz dużo czasu, więc po prostu podaj adres... albo pojedziesz ze mną do mojego kolegi..-i w tym właśnie momęcie przeklnęłam całe moje życie...

__________________________________________________________________________
Skorzystałam trochę z waszych propozycji oto jest :) mam nadzieję, że sprostałam oczekiwaniom? Chciałam napisać dłuższy, ale źle się czuję i nie mam za bardzo siły ;/ bardzo dziękuje za wasze miłe życzenia powrotu do zdrowia <3 Kocham was <3 A tu jest już prolog -----> It's really happening.

piątek, 30 maja 2014

Chapter 7 What happened?

*Justin's Pov* 


-Lily, proszę wyjdź.-powiedziałem stojąc pod drzwiami od łazienki. Schowała się tam po tym jak ją zacząłem przepraszać.
-Lily...
-Zostaw mnie!-krzyknęła. Westchnąłem po czym zszedłem na dwór. Usiadłem na schodach.
-Kurwa, jaki pierdolony ze mnie sukinsyn!-wrzasnąłem na co dwie dziewczyny przechodzące obok spojrzały na mnie.
-Po co się kurwa patrzycie! Nie macie swoich pieprzonych spraw?!-krzyknąłem do nich na co ze strachem w oczach szybko odeszły. Zacząłem myśleć co zrobić, aby Lily mi wybaczyła. Po długim namyśle wstałem ze schodów i poszedłem do najbliższego sklepu. Kilka dziewczyn się na mnie patrzyło i uśmiechało, ale to mnie za bardzo nie interesowało. Mam już swojego aniołka. W sklepie kupiłem wielki bukiet róż, czekoladki w kształcie serca i jej ulubiony film. Po tym jak zapłaciłem ruszyłem do domu. Po cichu wszedłem do domu po czym włożyłem płytę do DVD, a czekoladki i kwiaty wziąłem w ręce i poszedłem na górę. Zobaczyłem, że na łóżku siedzi skulona Lily. Zakuło mnie w serce. Położyłem czekoladki i kwiaty obok niej po czym chciałem ją przytulić, ale jak tylko dotknąłem jej wzdrygnęła się. Przytuliłem ją bez względu na to. Szepnąłem jej do ucha.
-Nie chciałem. Wybacz mi. Kocham Cię.-ona spojrzała na mnie po czym na bukiet róż i czekoladki.-Kupiłem twój ulubiony film Trzy metry nad niebem.-powiedziałem na co lekko się uśmiechnęła.
-Zawsze mówiłeś, że nienawidzisz takich filmów.-szepnęła.
-To prawda. Ale dla ciebie skoczył bym z wieży.-powiedziałem, a ona się we mnie wtuliła...
Zeszliśmy na dół i oglądaliśmy film, Lily oczywiście na koniec się popłakała, a ja wykorzystując to przytuliłem ją mocno do siebie.
-Kochanie..to tylko film.-powiedziałem.
-Wiem, ale to takie smutne..on ją kocha, a ona...-urwała.

*Lily's Pov*

 

Teraz właśnie to sobie uświadomiłam. Justin mnie kocha, a ja go odrzuciłam z powodu tego, że jest dilerem i zabija. Może gdybym wtedy go wysłuchała to by się nigdy nie zdarzyło. On by mnie nie porwał. W filmie Babi akceptuję i kocha go takiego jakim jest. Rozstaje się z nim jednak...ale ciągle go kocha, a on ją. Czy Justin mnie kocha? Czy ja go kocham? Ja..nic do niego nie czuję...nienawidzę go za to, że mnie..nie będę się oszukiwała on mnie więzi. Spojrzałam na Justina. Nie chciałam go już nigdy więcej wiedzieć. Tak bardzo chciałam teraz umrzeć. Szybko wyrwałam się z jego uścisku i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się tam i zaczęłam szukać żyletek, jednak ich nie znalazłam. Usiadłam więc na podłodze i sobie uświadomiłam, że Justin wali w drzwi. Podniosłam się i podeszłam do drzwi, ale ich nie otworzyłam. Słyszałam jak gorączkowo wali w drzwi i krzyczy moje imię. Czy śmierć jest jedynym rozwiązaniem? Może lepiej dalej będę udawała i poczekam, aż będzie mi ufał i już nie włączy alarmu. Delikatnie dotknęłam klucza i go przekręciłam. Kiedy tylko otworzyłam drzwi Justin mnie podniósł i przytulił.
-Boże Lily. Co się stało?-zapytał. Musiałam szybko wymyśleć jakieś kłamstwo.
-Źle się poczułam.-powiedziałam i się w niego wtuliłam. On mnie podniósł i zaniósł na kanapę. Położyłam się na jego kolanach po czym zamknęłam oczy. Poczułam jak delikatnie głaszcze mnie po głowie.
-Jutro możemy wybrać się na zakupy jeśli chcesz? Kupisz sobie trochę ubrań.-szepnął na co ja mruknęłam ciche tak. Po chwili odpłynęłam...
__________________________________________________________________________
 Po jutrze dzień dziecka, więc dodałam dzisiaj rozdział jako taki prezent :) Już dzisiaj wam życzę dużo słodyczy, uśmiechów, radości, zabawy <3 kocham was <3 bardzo dziękuje, że to czytacie i komentujcie, bo każdy komentarz daje mi motywację <3 Mam nadzieję, że wam się podoba, wiem że miało być krwawe, ale akcja za szybko by się toczyła :) oglądaliście film Trzy metry nad niebem? Jeśli nie to naprawdę polecam, to jeden z moich ulubionych filmów :) <3 do następnego :) Zapraszam też jeśli ktoś chciałby zwiastun na swojego bloga na tą stronę --->Bieberozwiastuny :)

sobota, 24 maja 2014

Chapter 6 I'm sorry baby.

*Lily's Pov*

Była noc. Justin spał, ale ja nie. Chociaż mu podziękowałam nie czułam się wcale dobrze. Udawałam. Udawałam słodką, miłą, aby tylko poszedł spać i nie włączył alarmu. Nie chcę dalej tu być nie mogę, chcę wrócić do domu. Do swojej rodziny i przyjaciół. Powoli wstałam i wyrwałam się z jego uścisku tak, aby się nie obudził. Podeszłam do szafy i ją otworzyłam, ale zaraz zamknęłam.Co jeśli nie wyłączył alarmu jak mu się wytłumaczę?-pomyślałam. Otworzyłam powoli drzwi po czym zeszłam na dół. Bałam się, że się obudzi. Kiedy chwyciłam za klamkę w moich uszach zabrzmiał znienawidzony przez ze mnie dźwięk. Od razu upadłam na podłogę, a po chwili poczułam rękę które mnie oplatają, a dźwięk minął. Podniosłam głowę na jego wysokości.
-Chciałaś uciec?-spytał rozzłoszczony.
-Chciałam tylko zaczerpnąć świeżego powietrza.-skłamałam i przytuliłam się do niego, aby uwierzył. On odwzajemnił uścisk po czym pomógł mi wstać i zaprowadził mnie do pokoju. Położyliśmy się na łóżku, a on mnie mocno objął, wtuliłam się w niego. Dlaczego się nie udało? Tak bardzo chciałam być wolna. Może kiedy będę udawała przez jakiś czas wtedy nie włączy alarmu, a ja w końcu będę wolna. Nie myśląc już więcej poszłam spać...

*Justin's Pov* 

 

Kiedy rano się obudziłem spojrzałem na Lily. Spała tak słodko, od razu się uśmiechnąłem. Postanowiłem zrobić jej śniadanie. Powoli wstałem z łóżka i poszedłem do kuchni. Wziąłem truskawki i rozpuściłem czekoladę. Zrobiłem kakao z piankami i pokroiłem chleb na małe kawałki. Wziąłem dżem po czym wszystko postawiłem na tacy. Poszedłem na górę i zobaczyłem, że mój aniołek jeszcze spał. Uśmiechnąłem się i postawiłem tackę na stoliku, który wcześniej wysunąłem i teraz znajdował się nad łóżkiem. Powoli wszedłem pod kołdrę i pocałowałem Lily w usta, aby się obudziła. Po chwili otworzyła swoje zaspane, piękne oczy.
-Dzień dobry kochanie.-szepnąłem jej do ucha na co się podniosła i rozszerzyła oczy kiedy zobaczyła śniadanie. Spojrzała na mnie i się lekko uśmiechnęła co odwzajemniłem. Tak bardzo ją kocham i nie chcę jej stracić. Chcę dla niej wszystko co najlepsze.
-Jesteś głodna?-spytałem wpatrując się w nią.
-Troszeczkę.-powiedziała. Uśmiechnąłem się i posmarowałem kawałek chleba dżemem po czym podałem go Lily.
-Dziękuję.-ja również posmarowałem sobie chleb i zacząłem jeść. Kiedy skończyliśmy jeść sięgnąłem po truskawkę i zamoczyłem w czekoladzie po czym kazałem Lily otworzyć buzię. Włożyłem jej truskawkę, a na ustach zostało jej trochę czekolady. Zbliżyłem się do niej.
-Coś tu masz.-powiedziałem, a ona chciała to zetrzeć, ale ja byłem szybszy i zlizałem to z jej ust.
-Fuj Justin jesteś obrzydliwy.-powiedziała i zaczęła się śmiać. Teraz zbliżyłem się do niej i polizałem jej policzek.
-Mmm jesteś taka słodka.-powiedziałem na co zachichotała, a ja chciałem polizać ją znowu, ale ona się odsunęła, a ja wylądowałem na niej. Zbliżyłem się do jej ust i zacząłem ją całować. Wsunąłem moje ręce pod jej bluzkę, a ona zaczęła się wyrywać. Zdarłem z niej ubrania przez co została tylko w samej bieliźnie. Po chwili wsunąłem swój język do jej ust nie pytając o zgodę, a ona...mnie ugryzła. Pisnąłem.
-Co ty kurwa robisz?!-krzyknąłem wkurzony, ale mój gniew opadł kiedy zobaczyłem płaczącą Lily. Chciałem ją przytulić, ale ona się odsunęła. Kurwa było już dobrze, a ja jak zwykle spierdoliłem.
-Lily ja...nie chciałem cię skrzywdzić.-szepnąłem. Prawie znowu ją..nie mogłem dopuścić do siebie tej myśli, że znowu chciałem ją zgwałcić. Nie chciałem jej nigdy skrzywdzić, ale jestem popierdolony.
-Przepraszam kochanie...-szepnąłem zły sam na siebie...
__________________________________________________________________________
Hej :) w końcu napisałam. Jak wam się podoba? Uważam, że go przesłodziłam, więc w następnym
może polać się krew :3 A to mój nowy blog :) --->It's really happening. A to zwiastun na tego bloga podoba się ?

piątek, 16 maja 2014

Chapter 5 And now I'm going to fuck you sharply. +18

*Lily's Pov*

Całowaliśmy się bardzo namiętnie, w pewnej chwili Justin złapał za mój tyłek i ścisnął go co spowodowało, że otworzyłam usta, a on wsunął swój język do mojej buzi. Przycisnął mnie bardziej do ściany, a ja zaczęłam myśleć logicznie. Dlaczego do cholery się z nim całuję?! Przecież nienawidzę go ! Zaczęłam odpychać go od siebie, ale na marne, więc..po prostu go uderzyłam w jaja. Wtedy mnie puścił, a ja odsunęłam się.
-Ty mała cholerna suko!-krzyknął na co drgnęłam. Nie chciałam go rozzłościć. Kiedy zaczął iść w moją stronę szybko pobiegłam na górę. Wbiegłam do pokoju, po czym do łazienki i zamknęłam się na klucz. Chwilę później usłyszałam jak trzaska drzwiami.
-Gdzie jesteś? Nie chowaj się to kara może będzie mniejsza.-powiedział na co zaczęłam panikować. Usłyszałam jak puka do drzwi.
-Lily wiem, że tam jesteś...wyjdź teraz to może obejdzie się bez niepotrzebnych nieporozumień...-nic nie odpowiedziałam.-Nie? No dobra daje ci 3 sekundy.-powiedział na co moje serce przyśpieszyło.
-Jeden...
-Dwa...
-Trzy...-powiedział, a ja otworzyłam drzwi. Kiedy mnie zobaczył uśmiechnął się, ale wiedziałam, że to był jego szyderczy uśmiech. Był wciąż zły. Gwałtownie popchnął mnie w stronę kabiny prysznicowej i przycisnął do ściany.
-Czas minął...-powiedział szyderczo się uśmiechając. Puścił mnie po czym podszedł do drzwi i zamknął je na klucz.-Trochę się zabawimy.-dodał na co niemiły dreszcz przeszedł przez całe moje ciało. Powoli podszedł do mnie i złączył nasze usta po czym wsunął ręce pod moją bluzkę. Zaczęłam go odpychać.
-Nie pogorszaj swojej sytuacji skarbie.-warknął, na co strach sparaliżował całe moje ciało. Zanim się obejrzałam oboje byliśmy w samej bieliźnie. Chciał zdjąć ze mnie resztę, ale złapałam jego rękę.
-Nie..proszę.-on tylko na mnie spojrzał i oblizał wargi po czym nie zważając na moje protesty ściągnął ze mnie i z siebie bieliznę. Spojrzał łabczywie na moje ciało po czym na mnie.
-Jesteś tak cholernie seksowna. Cieszę się, że jesteś tylko moja.-powiedział z zachwytem.
-A teraz mam zamiar cię ostro pieprzyć.-powiedział i we mnie szybko wszedł bez ostrzeżenia, a pierwsze łzy spłynęły mi z bóle. Zamknęłam oczy i czekałam, aż to się skończy nagle poczułam wodę po czym poczułam szybkie i bez ostrzeżenia ruchy. Łzy same zaczęły mi spływać. Byłam przynieciona do ściany, a Justin to robił cholernie boleśnie...

***

 

Justin skończył już 1 godzinę temu, a mnie to nadal boli. Czułam się teraz źle. Próbowałam sobie wmówić, że to nie był gwałt, a jednak Justin mnie zgwałcił. Za każdym razem kiedy o tym myślałam zaczynałam płakać. Teraz siedzę w łazience pod drzwiami i myślę jaka jestem beznadziejna i po co wogóle żyje. Może jestem tylko jego zabawką do seksu, która niedługo się mu znudzi i mnie wypuści? Nagle usłyszałam pukanie. Szybko wstałam i zaczęłam panikować, a kiedy drzwi się zaczęły otwierać podeszłam do ściany i szybko usiadłam przy niej, ale to był błąd, bo zabolało.
-Lily..-odezwał się, ale mu przerwałam kiedy zaczął do mnie podchodzić. Zasłoniłam twarz rękoma.
-Zrobię wszystko, tylko nie rób mi tego znowu. Nie rób. Proszę...-mówiłam to z płaczem chociaż wiedziałam, że po prostu zacznie się śmiać... O dziwo nie usłyszałam śmiechu, ale poczułam jak przytulna mnie do siebie.
-Przepraszam kochanie. Nie wiem co we mnie wstąpiło.-szepnął i zabrał moje dłonie z twarzy.-Jesteś zbyt piękna, aby płakać przez takiego dupka jakim ja jestem.-powiedział i odgarnął kosmyki włosów z mojej twarzy. Złapał mnie za ręce i wstał ciągnąc mnie za sobą, ale ja pisnęłam z bólu, ponieważ w okolicy mojego intywnego miejsca zaczęło cholernie boleć. Spojrzał na mnie z troską w oczach i delikatnie podniósł po czym wyniósł mnie z łazienki i położył mnie na łóżku. Od razu skuliłam się i odwróciłam do niego plecami.
-Przepraszam. Sprawie, że poczujesz się lepiej.-szepnął mi przy uchu i odwrócił mnie do siebie i szybkim ruchem włożył swoją rękę do moich majtek.
-Przestań!-krzyknęłam błagalnie. Dlaczego to wszystko mnie spotyka? Następne łzy spłynęły mi po policzkach. Otarł mi je.
-Chcę tylko złagodzić twój ból.-szepnął i spojrzał mi w oczy. Powoli włożył swój palec do mojej pochwy po czym zaczął ruszać nim, na co zaczęłam cicho jęczeć z przyjemności co widać Justina to podniecało. Po chwili dołożył drugi palec, a ja zaczęłam jęczeć jeszcze głośniej.
-Podoba ci się to?-spytał. Nic nie odpowiedziałam-Odpowiedz mi.-powiedział trochę podnosząc głos. Nie chcąc znów go zdenerwować pokiwałam głową na co się uśmiechnął.
-Szybciej.-poprosiłam. Oczy Justina zabłysły. Złapałam go za włosy, aby przyśpieszył, ale on tego nie zrobił.
-Justin.-błagałam. Dopiero wtedy kiedy wypowiedziałam jego imię zaczął robić szybsze ruchy.
-Justin szybciej!-krzyknęłam.
-Dochodzę.-kiedy to powiedziałam Justin przestał i rozpiął mi spodnie po czym chciał zdjąć moje majtki.
-Co robisz?-zapytałam.
-Chcę cię zasmakować.-powiedział i zdjął po czym wsadził język na miejsce palców i zaczął robić to samo, a ja jęczałam, aż wszystkie soki ze mnie nie wyleciały. Kiedy to się stało Justin wszystko połknął. Spojrzał na mnie po czym ubrał mnie z powrotem i przykrył kołdrą. Lekko odkrył mi brzuch i mnie w niego pocałował po czym przytulił mnie i przykrył nas. Wtuliłam się w niego.
-Dziękuję.-szepnęłam co go zaskoczyło. Teraz zapomniałam o wszystkim co się stało. Właśnie teraz od jakiegoś czasu było mi naprawdę dobrze...
__________________________________________________________________________
Dodałam. Jak obiecałam to jest :3  :) i jak wam się podoba? Jest nieco inny xD

czwartek, 15 maja 2014

niedziela, 4 maja 2014

Chapter 3 Goodbye memories.

*Lily's Pov*

 

Dobrze wiedziałam czego teraz chcę, ale ja nie mam zamiaru się ugiąć. Nie jestem dziwką którą można pieprzyć kiedy tylko się chce. Odsunęłam się od niego i weszłam do domu. Nie chciałam go teraz widzieć. Nagle poczułam jak mnie do siebie odwraca. Spojrzał mi w oczy, ale ja patrzyłam wszędzie tylko nie na niego.
-Chcę ciebie.-powiedział po czym chciał mnie pocałować, ale ja się odsunęłam. Spojrzałam na niego po czym poszłam na górę do "mojego więzienia". Usiadłam na łóżku po czym opadłam na nie. Usłyszałam ciche kroki, a po chwili Justin siedział obok mnie. Położył się odwrócony do mnie przodem po czym mnie objął. Ja zdjęłam jego rękę po czym zaczęłam wpatrywać się w biały sufit. Justin nie zniechęcił się i mnie przytulił tak, abym nie mogła mu się wyrwać. Westchnęłam i położyłam się na plecach. Zaczęłam myśleć o mojej przyszłości. Co ze mną będzie? Czy on mnie w końcu zabije? Nagle zobaczyłam, że wstaje z łóżka i idzie w stronę drzwi. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Wzięłam duży wdech po czym odważyłam się spytać.
-Justin?..-powiedziałam cichym głosem na co od razu się odwrócił i uśmiechnął.
-Co ze mną zrobisz?-zapytałam, również cicho. On do mnie podszedł i usiadł obok mnie.
-A jak myślisz?-spytał. Przełknęłam ślinę.
-Zabijesz mnie?-jego oczy momentalnie się rozszerzyły.
-Tak myślisz?-wydusił z siebie na co pokiwałam niepewnie głową. On mnie do siebie przytulił.
-Nigdy w życiu. Kocham Cię Lily. Jesteś moim tlenem. Sensem życia. Kiedy powiedziałaś, że nie chcesz mieć ze mną nic wspólnego załamałem się. Nie wiedziałem co zrobić. Nie chciałem pozwolić ci odejść. Przepraszam, że nie jestem idealny. Przepraszam, że wciąż cię ranie. Przepraszam, ale chcę być tylko z tobą dlatego cię nigdy nie wypuszczę!-krzyknął i wybiegł z pokoju, a ja siedziałam tam jak idiotka wpatrując się w drzwi przez, które chwile temu wybiegł. Byłam tak bardzo zaskoczona. Nie mogłam dopuścić do siebie tej myśli, że zostanę z nim do końca życia. Po chwili poczułam łzy spływające mi po policzku. Zwinęłam się w kulkę i płakałam. Czym zasłużyłam sobie na takie życie?! Dlaczego to wszystko spotyka właśnie mnie?! Chcę wrócić do domu! Chcę do mojej rodziny! Chcę być wszędzie tylko nie z nim. Byłam już zmęczona, było ciemno. Położyłam się na łóżku, zamknęłam oczy i zasnęłam modląc się, aby nigdy się nie wybudzić...

*Justin's Pov*

 

Nie chcę, aby cierpiała. Naprawdę tego nie chce, ale również nie chcę jej stracić. Dzisiaj w nocy wylatujemy. Muszę wstrzyknąć Lily płyn, aby się nie obudziła w czasie drogi. Muszę ją jeszcze spakować. Jutro będziemy daleko stąd. Nie znajdą nas. Będziemy razem, muszę tylko sprawić, aby znów mnie pokochała. Chcę znów jej mówić ,,Kocham Cię" za każdym razem kiedy będzie zasypiała w moich objęciach. Chcę, aby znów było tak jak dawniej. Zrobię wszystko, aby tylko ją odzyskać. Zrobię wszystko, aby było tak jak dawniej...
Poszedłem na górę i zastałem moją śpiącą królewnę. Podszedłem do niej i odsłoniłem jej rękę. Spojrzałem na nią i zobaczyłem wiele blizn. Pocałowałem każdą z nich i wyjąłem strzykawkę po czym igłę wbiłem w jej rękę. Po chwili wstrzyknąłem całą zawartość. Wyjąłem igłe z jej skóry po czym pocałowałem Lily w czoło. Przez jakiś czas patrzyłem na nią, ale musiałem zacząć pakować jej rzeczy...

***

Kiedy spakowałem już wszystkie jej rzeczy, torbę zniosłem na dół po czym poszedłem na górę po moją Lily. Delikatnie podniosłem ją z łóżka po czym zniosłem na dół i położyłem na kanapie. Kiedy w końcu zapakowałem wszystkie torby do samochodu, podszedłem do mojej ukochanej i zabrałem ją po czym położyłem ją na tylnie siedzenia. Kiedy już ją położyłem sam wsiadłem na miejsce kierowcy i ruszyłem na lotnisko. Żegnajcie wspomnienia...-pomyślałem.

*Lily's Pov*

 

Powoli zaczęłam się budzić. W nocy miałam dziwny sen. Śniło mi się, że już nie byłam w swoim miasteczku, że Justin zabrał mnie na drugi koniec świata z dala od domu, ale to był tylko sen...prawda?
Powoli wstałam z łóżka i rozejrzałam się po pokoju. Było jakoś inaczej. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju wszedł Justin.
-Jak się spało?-spytał na co nic nie odpowiedziałam.-Podoba ci się nasz nowy pokój?-znowu nic nie odpowiedziałam. On westchnął i złapał mnie za rękę po czym zaprowadził mnie na dół. Dom był..całkowicie inny. Co się stało? Byłam strasznie zaskoczona.
-Może masz ochotę coś zjeść?-zawołał z innego pokoju. Nawet nie zauważyłam kiedy zniknął. Dom był ogromny. Nie miałam pojęcia gdzie co jest. Zaczęłam się rozglądać. Nagle poczułam jak mnie łapie i przytulna po czym szepcze do ucha.
-Witaj w Kalifornii skarbie.-szepnął, a ja zaczęłam panikować. Jakim cudem on mnie tu wywiózł?!
__________________________________________________________________________
Bardzo przepraszam, że rozdział taki krótki, ale chciałam go jeszcze dodać przed moją wymianą. W poniedziałek przylatuje do mnie Hiszpanka i nie będzie mnie, aż do niedzieli. Kiedy wrócę postaram się napisać następny rozdział :) i jak myślicie czy Justin sprawi, że Lily znowu go pokocha? Czy Lily już nigdy nie zobaczy swojej rodziny? Jak myślicie co będzie dalej? :D Jesteście kochani <3 M.Sz. Jesteś świetna <3 *.*